28 września 2013

1. "Mam cię na wyciągnięcie ręki."

-Skarbie, co się stało? Czemu się tak zachowywałaś? - spytała mama wchodząc do mojego pokoju. Usiadła na łóżku i zatroskanym wzrokiem spojrzała w moje oczy. Spuściłam głowę i wpatrywałam się w poduszkę, którą ściskałam. Nie wiedziałam co powiedzieć mamie. Bałam się go. A jeśli on będzie chciał coś zrobić mojej rodzinie, jeśli powiem to, co słyszałam? Nigdy bym sobie nie wybaczyła, gdyby coś stało się rodzicom.
-Skąd wy go właściwie znacie? - zapytałam po chwili zmieniając tym samym temat. Nie chciałam dłużej ciągnąć tamtej, nierozpoczętej rozmowy.
-Justin to jakiś kolega twojego ojca. - popatrzyłam na nią zdziwionym wzrokiem. Przecież on jest niewiele starszy ode mnie. Z jakiej parafii on się "kumpluje" z moim ojcem? - Oj, nie patrz tak na mnie. Poznali się na strzelnicy. - w głowie zabłysła mi czerwona lampka. Skoro chodzi na strzelnicę, musi być zabójcą. W co ja się wpakowałam? Czułam jak mój oddech przyspiesza. Jeśli wyjedziemy - okradną nas. Jeśli nie wyjedziemy - możemy mieć problemy. I tak źle, i tak niedobrze. - Idź spać. Jesteś zmęczona. Dobranoc, Lizzy. - ucałowała moje czoło, po czym wyszła z pokoju. Rzuciłam się na łóżko. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Nie miałam już siły iść i się wykąpać, więc dałam się porwać Morfeuszowi.

Obudziłam się z potwornym bólem karku. Nic dziwnego, zasnęłam leżąc w poprzek łóżka. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Włożyłam lewą rękę w moje blond kręcone włosy i założyłam je do tyłu. Wypuściłam z płuc powietrze i zadecydowałam, że idę się wykąpać. Wzięłam z szafki dresy i białą bokserkę, po czym udałam się do łazienki. Zdjęłam z siebie czarną, koronkową sukienkę oraz bieliznę, weszłam do kabiny i odkręciłam kurek z gorącą wodą. Wtarłam w ciało malinowy żel, którego zapach wprost ubóstwiam i spłukałam pianę. Włosy potraktowałam czekoladowym szamponem. Wyszłam spod prysznica, wytarłam swoje mokre ciało w miękki, biały ręcznik, po czym nałożyłam na siebie wcześniej wybrane ubrania. Wilgotne włosy związałam w koka. Zeszłam po drewnianych schodach na dół. W całym domu było cicho jak makiem zasiał. Rodzice zapewne wyszli do pracy, a ja zostałam sama. Nie czułam się pewnie. Byłam przekonana, że on za chwilę wyskoczy zza drzwi i zacznie do mnie strzelać. Wystraszyłam się gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Serce zaczęło mi walić jak oszalałe, myśli biły się ze sobą. Otworzyć czy nie? Wzięłam głęboki oddech i skierowałam się do wiatrołapu. Zerknęłam przez judasza i odetchnęłam z ulgą. To tylko listonosz. Otworzyłam drzwi i odebrałam pocztę. Pożegnałam starszego pana, po czym zaczęłam przeglądać białe koperty. Z pomiędzy nich na podłogę wypadło małe, fioletowe zawiniątko. Zaadresowane było do mnie. Z zaciekawieniem rozwinęłam fioletową kartkę.
"Nie rób nic głupiego. Mam cię na wyciągnięcie ręki.
J."
Wszystko co trzymane było przeze mnie, wylądowało na podłodze. Ręce mi się trzęsły, nie wiedziałam co robić. Czy on czyta mi w myślach?! Może jest jakimś stworzeniem nadnaturalnym? Jedno mogę stwierdzić na pewno - nie jest nikim normalnym, a ja się go boję. Pozbierałam z podłogi listy, a karteczkę wyrzuciłam do kosza. Wybiegłam po schodach na górę do mojego pokoju. Złapałam telefon komórkowy, który leżał na stoliku nocnym, po czym drżącymi palcami wykręciłam numer mojej mamy. Odebrała po kilku sygnałach.
-Co się stało, kochanie? - zapytała troskliwym głosem. Milczałam. Nie wiedziałam co mam jej powiedzieć. Język ugrzązł mi w gardle. - Lizz, jesteś tam? Skarbie co jest?
-O której będziesz w domu? - spytałam od niechcenia. Przyłożyłam kciuka do dolnej wargi.
-Tak jak zwykle. Muszę kończyć. - nie zdążyłam zareagować, bo kobieta się rozłączyła. Odłożyłam telefon ze zdenerwowaniem na łóżko. Sama opadłam na nie. Patrzyłam w sufit. Telefon zawibrował. Podskoczyłam przestraszona, a gdy uświadomiłam sobie co wydało taki dźwięk trochę się uspokoiłam. Popatrzyłam na wyświetlacz. "Masz jedną nieodebraną wiadomość od: Mac." Otworzyłam SMSa.
"Idziemy się przejść? Spotkamy się w parku. Za 15 minut. ;*"
Nie odpisałam, bo gdybym zaczęła się sprzeciwiać ona i tak by mnie wyciągnęła. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej ciuchy, w które się ubrałam. Zrobiłam lekki makijaż i wyszłam z domu. Idąc do parku miałam wrażenie, że ktoś za mną idzie, ale kiedy tylko się odwracałam nikogo nie widziałam. Ucieszyłam się, gdy zobaczyłam Mac siedzącą na jednej z ławek. Pomachała mi i podbiegła do mnie.
-Co ci? - spytała. Rozglądałam się na boki, bo w dalszym ciągu miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. 
-Nie, nic. A co miałoby mi być? - uśmiechnęłam się sztucznie. Widziałam, że mi nie uwierzyła. Znamy się od piaskownicy i nigdy nie potrafię kłamać w jej obecności. A jak już próbuję to mi nie wychodzi. Pociągnęła mnie na najbliższą ławkę. 
-Co jest? Mów. - powiedziała patrząc mi prosto w oczy. Spuściłam głowę. Nie powiem jej. Nie mogę jej powiedzieć. - Dziewczyno, co jest? - spytała już podenerwowana. Czułam jak łzy napływają do moich oczu.
-Nie mogę ci powiedzieć. - wyszeptałam i otarłam mokre policzki.
-Lizz, nie strasz mnie. Co się dzieje? - podniosła moją głowę tak, że patrzyłam jej w oczy. - Mów.
-On chce nas okraść jak będziemy na Hawajach. Nie możemy wyjechać. Oni za ciężko pracowali na ten dom. - zaczęłam płakać, a Mac mnie przytuliła. Głaskała moje włosy, a gdy trochę się uspokoiłam spytała:
-Kto? - nie odpowiedziałam. Czułam, że będę miała kłopoty. Po co jej mówiłam? No po co? Dziewczyna zrozumiała, że nic więcej jej nie powiem. - Musisz iść na policję. - pokręciłam głową. 
-Nie mogę. Nie pytaj czemu, po prostu nie mogę. - powiedziałam. - Obiecaj mi coś.
-Co?
-Nikomu nie powiesz. I nie pójdziesz z tym na policję. - dziewczyna ze zrezygnowaniem pokiwała głową. Przytuliła mnie i szepnęła mi do ucha, że wszystko będzie dobrze. Nie chciało mi się jej wierzyć. Posiedziałyśmy jeszcze trochę w parku, po czym Mac odprowadziła mnie do domu. Nacisnęłam na klamkę. Zamknięte. Rodzice jeszcze nie wrócili. Wyciągnęłam klucz i otworzyłam drzwi. Wchodząc do środka nasłuchiwałam. Cisza. Zamknęłam drzwi na klucz. Ściągnęłam buty i wyszłam na górę. Otwierając drzwi oglądnęłam się do tyłu, ale nikogo nie zobaczyłam. Podeszłam do łóżka i rzuciłam na nie buty.
-Miałaś nikomu nie mówić...


______________________________

Hej! Matko, ale mi głupio. Tak długo nie pisałam. Nie miałam weny, a później zaczął się rok szkolny i rozdział pisałam na raty. Teraz postaram się żeby był szybciej. Chciałam Wam serdecznie i z całego serca podziękować za tyle komentarzy pod prologiem i za tyle wejść. Jestem pod wrażeniem. Nie sądziłam, że to w ogóle komukolwiek przypadnie do gustu. Bardzo dziękuję. ♥

11 komentarzy:

  1. Omomomomo jestem pierwsza? Jak tak to się mega ogromnie ciesze. Nie wiem czy ci mówiłam, ale kocham postacie i aktorów, których mają twarze. Pasują ogromnie, że nie mogę już się nacieszyć. Boże dodałaś wreszcie! Cudowny i tak ogromnie jest tajemniczy, że ja nie moge znowu. Kocham cię za to i za te tajemniczość. Zasłużyłaś na 21 komentarzy pod prologiem ♥
    ♠ ostatni-wdech.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy rozdział i interesująco sie konczy :D Ja chce wiecej-Daj Mi Więcej ! :D Kiedy dodasz kolejny rozdzial? Bo nie zeby mi zalezało .. Pff.. No co Ty :D Ale kiedy bedzie ?! :D ^^
    Kocham Cię ! *.* Syl xx

    P.S. Zapraszam do mnie : mywaytobehappy95.blogspot.com xx

    OdpowiedzUsuń
  3. OMGG! Genialny rozdział *.* UWIELBIAM TO OPOWIADANIE! Mam nadzieję,że następny rozdział pojawi się niedługo. I jeszcze ten koniec tak zostawia w niepewności *,* ♥ anaasnjssnmsms
    Czekam na kolejny xx .. @jdbakamyideal

    OdpowiedzUsuń
  4. omomom *,* kocham to opowiadanie i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)- Martyna

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super Zajebiste nie mogę sie doczekać nn mam nadzieję ze tym razem bd miała wene :*

      Usuń
  6. Jak mogłaś uważać, że to się nam nie spodoba ?. Przecież to jest fanfiction idealne, kochana proszę cię tylko o jedno, dodawaj rozdziały częściej. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału podobnie jak inni. Spodobała mi się fabuła, dopasowanie bohaterów, ogółem wszystko jest tak jak być powinno. Nie ma błędów stylistycznych, interpunkcyjnych (przynajmniej ja nie zauważyłam). Nic tylko bić brawo. Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy dodasz ? <3333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń